Recenzja filmu

Miłość Adeli H. (1975)
François Truffaut
Isabelle Adjani
Bruce Robinson

Werter w spódnicy

W 1863 roku Adela, córka francuskiego pisarza Victora Hugo, przypływa na ziemie Nowej Szkocji, gdzie został przeniesiony pułk jej kochanka Pinsona. Pod przybranym nazwiskiem Lebry zatrzymuje się
W 1863 roku Adela, córka francuskiego pisarza Victora Hugo, przypływa na ziemie Nowej Szkocji, gdzie został przeniesiony pułk jej kochanka Pinsona. Pod przybranym nazwiskiem Lebry zatrzymuje się w pensjonacie, jednak porucznik nie jest zainteresowany Francuzką. Mimo to Adela walczy o jego względy w coraz to bardziej rozpaczliwy sposób. Jej stan psychiczny pogarsza się, prowadzi ją do obłędu. Pinson, widząc szaleńcze uczucia, jakimi darzy go Francuzka, zaczyna jej unikać.

To najbardziej romantyczny film, jaki przydarzyło mi się obejrzeć; nie chodzi mi tutaj o przymiotnik "romantyczny" w znaczeniu współczesnym. Miłość Adeli jest taka jak w tekstach z okresu "burzy i naporu" – nieszczęśliwa, szalona, nazbyt uczuciowa, do niczego dobrego nie prowadzi, jedynie do autodestrukcji. W końcu żywot autentycznej Adeli Hugo zahaczył o schyłek romantyzmu. Jednak film Truffauta nie drażni tak współczesnych jak teksty, które wyszły spod pióra Goethego. Francois z jednej strony stworzył studium obłędu (może nie tak analityczne jak we "Wstręcie" Romana Polańskiego), a z drugiej romantyczną historię. Obserwujemy stopniowo pogarszający się stan psychiczny bohaterki, kończący się świetnie zaaranżowanym finałem obłędu na Barbadosie.

Bardzo lubię i cenię francuskie kino, jednak nigdy wcześniej nie miałam okazji do zobaczenia filmu z udziałem Isabelle Adjani. I muszę przyznać, że poradziła sobie ona z tą rolą brawurowo. Abstrahując od jej niesamowitej urody, Adjani zagrała bardzo naturalnie, kreowana przez nią postać, mimo tak ekscentrycznych zachowań, nie irytuje widza. Jest subtelna i powściągliwa – nie przerysowała Adeli, na szczęście nie zagrała jej w sposób teatralny (aż dziwi fakt, że przegrała w walce o Cezara z Romy Schneider z filmu "Najważniejsze to kochać"). Nie można pominąć wspaniałej scenografii – bardzo nastrojowej, oddającej dziewiętnastowieczny klimat. Film o obsesji z nutką suspensu – może to nam przywoływać na myśl niektóre filmy Hitchcocka, którym w końcu Truffaut się zachwycał. Szczególnie wątek z iluzjonistą jest zaaranżowany w stylu mistrza suspensu.  To drugi portret kobiety stworzony przez Truffaut (po "Pannie młodej w żałobie) – i znowu niepoczytalnej.

Pozostaje na koniec pytanie natury psychologicznej: czy Adela na prawdę aż do tego stopnia zakochana była w Pinsonie czy po prostu miała skłonności do takich schizofrenicznych, maniakalnych zachowań i po prostu zostało to skierowane na angielskiego oficera? Film prekursora francuskiej nowej fali szczerze polecam, chociaż zapewne dla części może zdawać się po prostu nieco nudny.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones