jestem szczególnie przeczulona na szpanerskie produkcje pseudointelektualne posługujące się bełkotem teoretycznoliterackim. Ale w tym filmie tego na szczęście nie było, Gott sei Dank i hallelujah, o Lord. Pokazane jest normalne podejście do literatury, które propaguje chociażby Neil Gaiman - czyli to, że prawdziwy miłośnik ksiązek potrafi czytać z przekonaniem i tzw. klasykę, i lżejszy gatunek. Bo tak jest. I kiedy Depardieu mówi kumplom, że już się z dizewczyną nie 'p#eprzą', tylko 'kochają', to ta przemiana brzmi wiarygodnie z taką nauczycielką.