Niestety, ale muszę przyznać Ci rację. Ciekawa historia, ale od początku czuć, że "czegoś tu brakuje". Tym czymś był kunszt reżyserski, ale i także styl Truffauta. Nie widać tu jego "charakteru pisma". Do tego zdecydowanie niewykorzystany potencjał i scenariusz spieprzony w końcówce co składa się na film średni, choć nie bez plusów.

NUDAAAAAAAAAAAA!!! Masakrycznie nudny i sztywniacki film, przy całej sympatii do Catherine.. ;/

Po pierwszym obejrzeniu zgodziłbym się, ale po drugim pojąłem, że tak to miało wyglądać. Ten film w formie narracji miał przypominać teatr. I tak właśnie wyszło... Dochodzą do tego zdjęcia wykonane przecież w 99% w studiu.

Czyli film był nudny ale jak zrozumiałeś, że film miał taki być to film przestał być nudny?

gratuluje logiki

No, mniej więcej... Gdy nie rozumiałem filmu, to mnie nie angażował, wskutek czego nudziłem się, natomiast gdy, przy drugiej próbie, załapałem ten styl, to się zaangażowałem i nudy nie było.

"gratuluje logiki" - a kto powiedział, że uczucia, odczucia, wrażliwość itp. są logiczne? "Oczywista oczywistość" że nie są i nawet powiedziałbym, że nie powinny być :)