film mi się podobał. zakończenie mnie trochę zaskoczyło, chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do cukierkowych hollywoodzkich filmów.
julian sands jako król był po prostu fantastyczny. zresztą poznałam go dopiero po jakiś dziesięciu minutach. ahh, te stroje, klimat tej epoki.. ci panowie a właściwie nie-do-końca-panie-choć-bardzo-blisko :)
jedno tylko mogę zarzucić "vatelowi" - przez cały film mnie skręcało gdy patrzyłam na to jedzenie! aż człowiekowi sama ślinka na język cieknie patrząc na te wspaniałości i to przez cały czas w takich ilościach. tyle że oni ciągle jedli i jedli i to wcale nie potrawy "light" a chyba jedyny depardieu w tym filmie ważył więcej niż 60 kilo :>>